I po premierze! 03.12.2024

Itanowska „Cyganeria” – opinia dr Kłeczka

Doktor Jakub Kłeczek – teatrolog i kulturoznawca, adiunkt na Wydziale Humanistycznym UMK w Toruniu. Taką piękną napisał nam opinię 🙂

Spektakl „Cyganeria” Teatru ITAN i ich wieczór rozmaitości w krakowskiej Cricotece

Przez popularne widowiska do postępu sztuki i życia

Wodewil, cyrk, spektakle rozmaitości, pokazy magików, showmanów – to świat równie ekscytujący, co wciąż niezręczny dla bywalców polskich spektakli teatralnych. Jeśli spojrzymy jednak na sprawę z perspektywy Awangardy – rola popularnych przedstawień okazuje się kluczowa w demokratyzacji teatru. Pozwala zrywać z konwencją miejsca, gdzie przychodzi się ładnie ubranym, by zdobyć uznanie, wymienić kilka frazesów między sobą i poprzeglądać się w lustrach foyer między aktami. Tak zwany teatr „zawodowy, instytucjonalny i repertuarowy”, do którego jesteśmy przyzwyczajani od dziecka, różni się od wspomnianych popularnych form – nie pozwala na poszukiwanie nowych rozwiązań, nieskrępowanego rozwoju i wolności sztuki.

W przeciwieństwie do przedstawień, które można było obejrzeć w mniej „wyszukanych” przestrzeniach kultury czy rozrywki. Awangarda początku dwudziestego wieku dosadnie podkreślała tę różnicę, czerpiąc inspirację z tego, co można było zobaczyć raczej na jarmarkach, w pawilonach czy namiotach wędrujących trup, niż na tradycyjnych scenach pełnych elegancko ubranych mieszczan.

Jednym z najbardziej znanych polskich twórców zafascynowanych popularnymi spektaklami był Tadeusz Kantor. Jego grupa „Circot 2” odnosiła się do tego już w nazwie, gdzie „Circot”, czytane od tyłu, to „TO CYRK”. Kantorowska fascynacja „budą jarmarczną”, gdzie „życie rozpala się na chwilę”, nie była jedynie cechą „Cricotu” przedwojennego („za Jeremy”) czy powojennego („za Kantora”). Przejawiała się przez cały teatr awangardowy pierwszych dekad dwudziestego wieku. By wspomnieć tylko fascynację wodewilem Picassa, jarmarczne i cyrkowe konteksty Bauhausu czy znany manifest Wsiewołoda Meyerholda „Teatr budy jarmarcznej”.

Z tej perspektywy, niezwykle fascynującym jest, że na krakowskiej scenie Cricoteki możemy obecnie oglądać spektakle, takie jak „Cyganeria” Teatru ITAN, które czerpią garściami z kabaretu i wodewilu.Ostatnio prezentowany spektakl można było obejrzeć na scenie Cricoteki na Kazimierzu. Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce w Krakowie dla „Cyganerii” z kilku powodów. Nie tylko z powodu związków z awangardą paryską i jej antyburżuazyjnym charakterem, lecz także ze względu na kwestie takie jak związanie postępu sztuki z postępem społecznym, przełamywanie dystansu między aktorami a widownią, mieszanie porządków sztuki wysokiej i niskiej, czy też wspólna gra amatorów i zawodowców. Tego rodzaju przełamywanie porządków można odnaleźć w historii „Cricota” i twórczości Kantora wielokrotnie, a pojawia się ponownie w „Cyganerii” ITANa.

Wspomniany spektakl odnosi się już w tytule do francuskiej cyganerii artystycznej przełomu wieków – odwiedzającej bulwary, pawilony i budy pełne przedkinowych rozrywek. Nie bez znaczenia jest także fakt, że „Cyganeria” ITANa eksploruje różnorodność sztuki w oparciu o koncepcję wodewilu z początków XX wieku. Jest to odświeżające podejście, które przywraca tę formułę do teatru współczesnego.Należy także podkreślić istotną warstwę społeczną i kolektywną, którą ITAN włącza do swojego teatru. Podobnie jak „Cricot 2” łączył zawodowców, artystów nie-teatralnych i amatorów, tak ITAN tworzą – zarówno zawodowi aktorzy, międzypokoleniowa grupa amatorów, jak i doświadczeni aktorzy z dysfunkcją wzroku. Jest to prawdopodobnie jednak z lepszych awangardowych koncepcji łączenia światów „sztuki i życia”.

Co ważne, różnorodność wprowadzona w „Cyganerii” nie odbija się negatywnie na poziomie wykonawczym. ITAN nie traktuje swojego „wieczoru rozmaitości” jako jednorazowej „akcji terapeutycznej dla niepełnosprawnych”. To miejsce stałej pracy i rozwoju artystycznego, z zespołem działającym od ponad dwudziestu lat.

Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na wykonania tytułowej „Cyganerii” w interpretacji Małgorzaty Walkosz, czy zgrabnie zaaranżowany „Pour faire une jam”. Podczas „wieczoru rozmaitości’ ITAN nie zaprasza nas jednak do sentymentalnej podróży do czasów wspomnianej z nostalgią Francji przełomu wieków. Wręcz przeciwnie – bliskość aktualnej rzeczywistości towarzyszy nam nieustannie, co zawdzięczamy udanej reżyserii i interpretacji piosenek oraz tekstów przez zespół aktorski. Pozostaje mieć zatem nadzieję, że scena Cricoteki będzie kontynuować tradycję proponowania krakowskiej kulturze ciekawych reinterpretacji dawnych widowisk, w duchu awangardy.

Spektakl jest współfinansowany przez Fundację PGE.